Spin dyktatorzy

Zadziwiające, jak ogromna jest dynamika zmian polityczno społecznych we współczesnym świecie. Książka, która oryginalnie ukazała się ledwie dwa lata temu, w 2022 roku, w zasadzie już się zdezaktualizowała, jeśli chodzi o pewne prognozy (choć raczej nazwałbym je pobożnymi życzeniami) autorów. Sergei Guriev – rosyjski ekonomista, dziekan London School of Economics, w przeszłości główny ekonomista Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, oraz uciekinier z putinowskiej Rosji. Daniel Treisman – profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Kalifornijskim. Panowie są autorami książki Spin dyktatorzy. Nowe oblicze tyranii w XXI wieku. To próba analizy czym różnią się dzisiejsze systemy autokratyczne od tych, które znamy z przeszłości. Świetna, dokładna, wnikliwa. Z interesującymi odwołaniami do danych statystycznych, ale…jak napisałem wyżej, cechuje ją swego rodzaju naiwność, w opiniach dotyczących przyszłości.

Może to nawet nie jest naiwność tylko właśnie pobożne życzenia, związane z wiarą w to, że pewne procesy demokratyczne, wolnościowe, globalne pokażą ludziom, w jaki sposób działają współcześni autokraci i w ten sposób uchronią obywateli przed takimi wyborami. Tymczasem w ciągu dwóch lat od ukazania się książki, mamy nadal rosnące poparcie dla partii skrajnie prawicowych, a nawet jawnie faszystowskich w całej Europie. Pojawiają się politycy, którzy wykorzystują dotychczasowe prawo instrumentalnie, łamiąc dotychczasowe zwyczaje, interpretacje czy wprost zmieniając przepisy na własną korzyść (lub żeby uniknąć odpowiedzialności.

Przepisy związane z pomówieniem i zniesławieniem, swoboda sądu, uprawnienia nadzwyczajne, zmiany w okręgach wyborczych, przepisy dotyczące rejestracji wyborców, a także regulacje dotyczące mediów mogą wzmacniać i chronić demokrację – ale w nieodpowiednich rękach mogą ją też osłabiać.

Ale to nie jest tak, że autorzy tego nie wiedzą. Myślę, że raczej chcieliby wierzyć, że ten proces się wreszcie zatrzyma (choć nie bardzo wiadomo jak to zrobić). Spotkałem się już wcześniej z takimi nadziejami w podsumowaniach różnych książek opisujących współczesną politykę i zmiany, w wyniku których coraz więcej rządów zaczęło naginać demokratyczne zasady. Tak było również w podsumowaniu do Zemsty władzy. Czyli wnioski, w rodzaju – co możemy zrobić i jak się chronić, w zasadzie idą nieco wbrew temu, co autorzy piszą w swoich pracach. Ale może chodzi wyłącznie o to, żeby nie zostawiać czytelnika, z poczuciem beznadziei?

Jako całość książka Gurieva i Treismana jest wnikliwą próbą analizy czym różnią się dyktatury, które znaliśmy z XX wieku (oraz wcześniej), oparte na przemocy, strachu, podbojach sąsiadów, masowych mordach własnych obywateli, więzieniu opozycjonistów i niepokornych członków społeczeństwa, od tego co obserwujemy w ostatnich latach, a co autorzy nazwali spin dyktaturami. Gdy pod płaszczykiem demokratycznych zasad, łamane są nasze prawa obywatelskie, ograniczana jest wolność, kneblowane lub przekupywane media. Morderstwa polityczne, więźniowie polityczni w świecie z globalnymi mediami budzą niezdrowe zainteresowanie, mogą wywołać protesty organizacji wolnościowych, doprowadzić do sankcji i różnych problemów. Więc zamiast zamykać członków opozycji za zdradę/obrazę władzy/złamanie idei, należy nakładać na nich dotkliwe kary finansowe, za uchybienia podatkowe, spreparowane lub nie podejrzenia obyczajowe, czy społeczne. Zmęczyć ich procesami i sprawić, by inni obywatele rozumieli, że bycie przeciw władzy może być kosztowne. Przemoc w białych rękawiczkach.

Spin dyktatorom udaje się przetrwać nie dlatego, że udaremniają próby buntu, ale ponieważ pozbawiają obywateli chęci, by się zbuntować.

We współczesnych społeczeństwach brutalne działania zazwyczaj dyskredytują przywódcę. Dla spin dyktatora jawna przemoc wobec obywateli to znak porażki. Kiedy model działa i władca jest popularny, zastraszanie zwykłych obywateli nie tylko jest niepotrzebne, ale wręcz szkodzi rządzącemu. Podważa kreowany obraz oświeconego, elastycznego przywództwa.

Dużo ciekawych informacji dotyczy Singapuru i tego, w jaki sposób zbudowano tam system kontrolujący, autorytarny, a z drugiej strony na świecie traktowany niemal jako demokratyczny. Oczywiście duża w tym zasługa bogacenia się społeczeństwa. Wielu nowoczesnych polityków z zapędami dyktatorskimi rozumie, że ucisk własnych obywateli wcześniej, czy później doprowadzi do buntu, więc nie wolno do tego doprowadzić. Jeśli dodatkowo da się to zrobić pieniędzmi z zewnątrz (pożyczki z instytucji międzynarodowych, dotacje unijne, inwestycje globalnych koncernów) można naprawdę stwarzać pozory bycia nowoczesnym, demokratycznym władcą. Zwłaszcza, że przedstawiciele wielu państw autorytarnych zasiadają we władzach organizacji międzynarodowych, często paraliżując, a nawet kompromitując ich działania. Podają przykład Interpolu, gdy w 2021 na prezydenta organizacji wybrano generał z Emiratów Arabskich, oskarżonego o współudział w torturach.

Spin dyktatorzy chętnie zawierają przyjaźnie z zachodnimi przywódcami, przedstawicielami partii konserwatywnych. Dzielą się i rozprzestrzeniają idee, które pozwalają im zdobywać popularność wśród obywateli własnych krajów, choć z drugiej strony odbierają im wiele podstawowych praw, związanych z wolnością, swobodą wypowiedzi, wolnością gospodarczą.

Należy przez cały czas sprawiać przekonanie, że mamy za sobą część społeczeństwa. Jeśli są jakieś trudne i nieprzyjemne sprawy, należy je ukrywać lub wyciszać przy pomocy własnych lub przekupionych mediów (najlepiej sprawiających wrażenie krytycznych wobec rządu). Oficjalna cenzura, nie jest już tak skuteczna, jak była w dyktaturach strachu w XX wieku.

Publiczna przemoc rodzi męczenników, publiczna cenzura budzi zainteresowanie. Badania pokazują nawet, że ludzie chętniej wierzą w informację, o której wiedzą, że została ocenzurowana. Wyczuwając to, Fujimori postanowił skaptować szefów koncernów medialnych. Na początku lat 90. XX wieku prywatni przedsiębiorcy byli właścicielami sześciu spośród siedmiu stacji telewizyjnych w Peru. Montesinos przekupił ich, by sami je cenzurowali. Oficjalnie były niezależne, zatem ich programy zachowały przynajmniej pozór obiektywności. Działając w sposób niebezpośredni, reżim korzystał z kreatywności producentów i autorów sektora prywatnego. Pod koniec dekady Montesinos płacił ponad 3 miliony dolarów miesięcznie stacjom telewizyjnym za życzliwe relacje64. Szczegółowe instrukcje zawarto w formalnych – ale ściśle tajnych – umowach podpisywanych przez właścicieli stacji. Codziennie o 12.30 naradzali się z Montesinosem, jak zaplanować wieczorne programy informacyjne. W miarę jak zbliżały się wybory prezydenckie w 2000 roku, wypłacane kwoty rosły.

Czyż nie jest to podobne do tego, co wydarzyło się w Polsce, gdy okazało się, że wielu dziennikarzy jest “obdzwanianych” przez przedstawicieli rządu, by prowadzić odpowiednią narrację w mediach, a dodatkowo do portali informacyjnych w ramach reklam płyną pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości?

Gdy świat zachwycał się, że upadają reżimy w Azji oraz na Bliskim Wschodzie, dzięki internetowi oraz mediom społecznościowym i szybkiej wymianie informacji między ludźmi, nie wiedzieliśmy, że niedługo później putinowska Rosja, w doskonały sposób wykorzysta te narzędzia do antagonizowania społeczności w demokratycznych krajach zachodu. Dostosowali się doskonale i zamiast prowadzić wojny o terytoria, prowadzili nieustający sabotaż. Zalewając świat manipulacjami, bzdurami, wątpliwościami. Tak, aby odróżnienie tego, co jest prawdą, a co fikcją było niemal niemożliwe. Widzimy na własnym podwórku jak jest to skuteczne. Wystarczy wyciągnięcie jednego zdania z kontekstu do zbudowania kłamliwej narracji, by zająć media i uczestników mediów społecznościowych sporami, walkami plemiennymi, a równocześnie odwrócić uwagę od działań, o których woleliby, żeby nie były widoczne. 

Są też pewne cechy odróżniające dyktatury strachu od dyktatur spinu, które uległy pewnym modyfikacjom i zostają nieco inaczej wykorzystane. Ot choćby propaganda, dotycząca rządzących czy władcy. W klasycznych XX wiecznych dyktaturach była narzędziem, dzięki którym można było przekonać się kto jest lojalny. Kto jest w stanie wierzyć i powtarzać największe nawet brednie. Opornych więziono lub usuwano.

Dziś można nadal to robić, żeby wyłuskać tych, którzy będą lojalni. A później ich nagradzać – stanowiskami, pieniędzmi, władzą. 

Im bardziej tajemnicze są doktryny, tym lepiej się sprawdzają, gdy chce się oddzielić lojalistów od oportunistów. Tylko ci pierwsi podejmą trud i je opanują. Z kolei absurdalność propagandy pokazuje siłę reżimu potencjalnym dysydentom. Świadczy o tym, że władze mogą zmusić ludzi do powtarzania nonsensów. Żądanie od obywateli, by niewolniczo wygłaszali pochlebstwa, a absurdalne twierdzenia przyjmowali bez mrugnięcia okiem, pozwala odsiać osoby mające sumienie i pomaga przywódcy wybrać pozbawionych skrupułów agentów. Nagradzanie przyprawiających o mdłości pokazów posłuszeństwa może także uwypuklać lojalność pochlebcy i zmniejszać jego atrakcyjność w oczach innych ludzi mogących przejąć władzę.

Spójrzmy na naszych rodzimych polityków. Zmieniają poglądy, koncepcje, a my raczej jesteśmy za człowiekiem/konkretną partią, niż ideami. Może czasami radykalna zmiana stanowiska budzi nasz niesmak i musimy przełknąć z goryczą zmianę stanowiska, ale przecież nie przejdziemy na stronę “obozu przeciwnego”. Czy to tak bardzo różni się od tego, co piszą autorzy o dyktatorach, którzy zbudowali kult jednostki?

Gdy władza spoczywała w rękach jednego człowieka, jego kult niemal zawsze brał górę. Bo i też nadmierne przywiązanie do ideologii mogło się w takiej sytuacji okazać niebezpieczne. Ludzie szczerze jej oddani mogli się poczuć rozczarowani tym, jak samolubnie zmienia jej interpretację ich „wielki wódz”. Byli wierni idei, a nie człowiekowi.

Różni się tylko sceneria. Współcześni autokraci nie wrzeszczą do tłumów, nie straszą, nie wzywają do walki. Prezentują się jako skuteczni zarządcy. W garniturach, z poparciem ludzi z ulicy.

Zamiast straszyć, postaw na wrażenie profesjonalizmu

Głównym celem jest zastąpienie retoryki przemocy retoryką skuteczności. Dyktatorzy nie zastraszają obywateli, starają się raczej zyskać ich poparcie pokazami umiejętności przywódczych i zaangażowaniem. Zamiast dawnej groźby: „Bądź posłuszny, bo pożałujesz!”, pojawia się nowe hasło: „Zobaczcie, jak świetnie sobie radzimy!”. Oczywiście działa to lepiej, kiedy rzeczywiście sobie radzą. Kiedy tak nie jest, przychodzi czas na manipulację. Przekaz jest po części wizualny. Odprasowane biznesowe garnitury to znak profesjonalizmu i nowoczesności. Podobnie ze zdjęciami propagandowymi przywódców, które dziś najczęściej pokazują ich przy stole konferencyjnym albo podczas wizyty w fabryce, a nie przed batalionem czy przemawiających do tłumów. W swoim luzackim programie telewizyjnym Chávez lubił się pokazywać – podobnie jak Nazarbajew – za biurkiem symbolizującym wysiłek administracyjny. Aby zakomunikować zaangażowanie w życie ludu, kazał umieszczać biurko w różnych miejscach w otoczeniu obywateli, a w jednym słynnym odcinku – na pastwisku z krowami. Do tego dochodzi rzecz jasna treść ich wypowiedzi. Zamiast snuć wizje działających potajemnie zdrajców czy opowiadać o zatrutych sztyletach, spin dyktatorzy kreują nastrój pokoju i dobrobytu. Zamiast żądać krwi i poświęcenia, proponują pokrzepienie i szacunek.

[…]

Zamiast głosić ideologię, pokaż kalejdoskop zalet

[…]

Zamiast wprowadzać kult jednostki, kultywuj status celebryty

Jako analiza książka niezmiernie cenna i niestety przygnębiająca, gdy patrzymy na rzeczywistość dookoła, bo niestety nie bardzo wiadomo, jak zatrzymać ten trend, który sprawia, że do władzy w krajach demokratycznych dochodzi coraz więcej tych, którzy tę demokrację wykorzystują do budowania nowych oligarchii, korumpowania zwolenników, a przy tym ograniczania praw obywateli, a często narzucania i wymuszania na nich swoich wizji i przekonań.

[Photo by Arnaud Jaegers on Unsplash]

 

Spin dyktatorzy, S. Guriev, D. Treisman

Spin dyktatorzy. Nowe oblicze tyranii w XXI wieku, Sergei Guriev, Daniel Treisman

4 komentarze do “Spin dyktatorzy”

  1. Mnie się ta książka nie podobała i też uznałam autorów za naiwniaków. Dużo lepsza była Zemsta władzy. A obecne trendy niestety nie biorą się znikąd – biorą się ze strachu o przyszłość wśród ludzi, kiedy słyszymy ponure przypowieści o katastrofie klimatycznej czy AI. Albo „ideologii gender”. Zmiany galopują zbyt szybko, większość nie jest w stanie sobie mentalnie z tym poradzić, więc okopujemy się na swoich pozycjach i marzy nam się powrót do „dawnych dobrych czasów”. A wszelacy spin doktorzy i dyktatorzy to wykorzystują. AI to dla nich świetne narzędzie i może już nie będą musieli się maskować i przebierać za dobrych wujków.

    1. Jako próba oceny różnic i pewnych zjawisk nie jest taka zła. Niestety ta końcówka, w stylu „no niestety czasem trzeba się układać z dyktatorami, bo inaczej nie można”jest bardzo naciągana

    2. Jeśli chodzi o 'ideologię gender’ to głównie krzykliwe i dobrze sprzedające się hasło do pozyskania głosów. Niestety 'katastrofa klimatyczna’ jest realnie przekładana na szereg zakazów, czego normalny człowiek nie jest w stanie zrozumieć. Nie jedz mięsa, bo katastrofa klimatyczna, nie jeździć samochodem, bo katastrofa. A czymże jest ta 'katastrofa’ – niczym, po prostu klimat się zmienia, tak jak robił to 100, 1000 czy milion lat temu… Czy człowiek ma wpływ, tak ale czy to jest wpływ duży, a najważniejsze czy negatywny – to nie wiadomo.

      Zwykli ludzie szukają alternatyw, niestety w skrajnościach, to to im pozostało. Zatem więcej 'katastrofy klimatycznej’, a niedługo będzie zupełnie już ciekawie.

      1. Bardzo dobrze diagnozuje to Zielonka – biurokraci oderwali się od człowieka i nie potrafią wyjaśnić, dlaczego coś co robią, ma znaczenie. A dodatkowo regulacje są „nieskalowalne” – podobne dotyczą wielkich koncernów, jak i małych przedsiębiorców. Ci pierwsi mogą tworzyć kolejne działy, zatrudniać prawników, działy IT, ci drudzy nie są w stanie tego wdrożyć, bo koszty pozbawiają sensu działalność.
        Podobnie dotyczy to życia zwykłego człowieka. Świetnym przykładem jest wdrażanie segregacji śmieci. Ludzie mają obowiązek segregować odpady do kilku pojemników, ale nic się nie zmieniło jeśli chodzi o wygodę odbioru – pojemniki przepełnione, ustawiane byle jak, z trudnym dostępem dla osób starszych, czy z niepełnosprawnościami. No ale regulacje są, kary są, konsekwencje są.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *