Szczęście

36 procent badanych przyznało, że im więcej celów sobie stawiali, tym bardziej się czuli zestresowani, chociaż 52 procent zaznaczyło, że jednym z ich celów jest zmniejszenie stresu w życiu

Odezwał się do mnie znajomy Nie widzieliśmy się dwanaście lat. Przy okazji wspomniał, że bardzo podobała mu się wydana przez moje wydawnictwo książka Psychobzdury . Faktycznie ten tytuł jest dobrze odbierany przez czytelników i zastanowiłem się, czy nie poszukać do tłumaczenia, jakiejś pozycji o biznesie poradnikowym, motywacyjnym. O tym całym mumbo-jumbo, które jest tak chętnie przyjmowane, choć w gruncie rzeczy niewiele z niego wynika. Tak trafiłem, na wydaną i już przetłumaczoną już kilka lat temu na język polski książkę Olivera Burkemana Szczęście. Poradnik dla pesymistów.

Opis wyglądał na tyle intrygująco, że postanowiłem do niej sięgnąć. Burkman, nie zajmuje się w niej w pełni zjawiskiem biznesu poradnikowo-motywacyjnego, choć zaczyna od opisu swojego uczestnictwa na warsztatach motywacyjnych, jednego z guru tej branży Roberta H. Schullera. Ten przepełniony sloganami w stylu “nie myśl o tym, że coś jest niemożliwe”, staje się dla autora punktem wyjścia do analizy i rozważań, dlaczego bardzo często próba znalezienia szczęścia i dążenie do niego, wydaje się zmniejszać szanse na wykonanie tego planu. Trochę zgodnie ze słowami Johna Stuarta Milla, że jeśli zaczynasz zastanawiać się, czy jesteś szczęśliwy, to pewnie właśnie tak nie jest.

Filozofia i filozofowie stanowią w tej książce ważną część, w tym również oczywiście stoicyzm, niesłychanie modny i popularny w ostatnich latach. Jednak Burkman dzięki nawiązaniom do rozważań dawnych i współczesnych filozofów pokazuje, że cały ludzie znajdują się w tym samym miejscu, jeśli chodzi o poczucie szczęścia, realizacji, znalezienie sensu życia. Może zmienił się nieco standard naszego życia, ale wciąż jesteśmy rozedrgani, przytłoczeni oczekiwaniami (własnymi i innych), krótko mówiąc, niezbyt szczęśliwi. 

Usilne staranie się, by czuć się szczęśliwym, wpędza nas w rozpacz. Nasze ciągłe wysiłki, by wyeliminować negatywne uczucia – brak pewności siebie, niepewność, porażkę czy smutek – stoją za tym, że czujemy się tak niepewni siebie, lękliwi, bezbronni czy nieszczęśliwi.

Burkeman sporo pisze o tym, jak ważne jest nasze nastawienie do przeciwności losu, które nam się zdarzają w trakcie naszego życia. To ono w dużej mierze determinuje fakt, czy porażki, doświadczenia, losowe zdarzenia będą dla nas, czymś z czego będziemy czerpać, czy raczej będziemy starali się ich unikać, eliminować, to zaś sprawi, że cała nasza energia zostanie spalona w zasadzie na marne.

W kilku pozycjach, jakie czytałem w ostatnich latach pojawiał się wątek przedstawicieli nowego pokolenia, którzy usilnie starają się eliminować ze swojego otoczenia wszystko to, co jest dla nich “niekomfortowe”. Wspomina o tym m.in.  J. Twenge w iGen czy G. Lukianoff i J. Heidth w Rozpieszczonym umyśle. Wszystkie te “strefy bezpieczeństwa”, “mikrogaresje”, “przemoc, którą niektórzy młodzi (i nie tylko) widzą w niemal każdym zachowaniu” sprawia, że postrzegają oni świat i ludzi, jako skrajnie wrogi. Niestety nie jest rozwiązaniem unikanie oraz próby eliminowania tego wszystkiego, co MY uznajemy za niekomfortowe. Bo tak naprawdę koncentrujemy się właśnie na tym, żeby wyszukiwać kto znów chce nas obrazić, a nie na własnym szczęściu, dobrostanie i rzeczach naprawdę ważnych.

Brene Brown, profesor pracy socjalnej, która zbadała korzyści płynące z wrażliwości mówi: “nie da się tłumić emocji w wybiórczy sposób. Nie możesz powiedzieć: tych przykrych spraw, wrażliwości, żałoby, wstydu, strachu, rozczarowania – tych uczuć to ja nie chcę”. Koniec końców, jedynym sposobem, by chronić się przed negatywnymi emocjami, jest również obrona przed emocjami pozytywnymi.

Być może, gdyby Oliver Burkeman pisał tę książkę dziś, a nie dwanaście lat temu zwróciłby uwagę, również na to zjawisko nadwrażliwości młodego pokolenia (i równocześnie epidemii depresji, wypalenia, zaburzeń). W Szczęściu rozprawia się z mitami dotyczącymi optymizmu (o tym pisał też Briers w Psychobzdurach) czy pozytywnych przekazach, które otrzymujemy. Oto co pisze na przykład o badaniach dotyczących efektywności afirmacji, prowadzonych przez Joanne Wood.

Chociaż lubimy słuchać o sobie pozytywnych przekazów, jeszcze bardziej i nade wszystko pragniemy poczucia spójności. Informacje, które kolidują z wyobrażeniem, jakie mamy na swój temat są wówczas destabilizujące, przez co je odrzucamy, nawet jeśli są pozytywne. […] Ludzie, którzy sięgają po afirmację, są z założenia osoby z niską samooceną i dlatego negatywnie mogą zareagować na przekaz płynący z pozytywnych haseł ponieważ będzie niezgodny z ich własnym wyobrażeniem na temat samych siebie.

Czyli osoby z niską samooceną, po kolejnych seansach afirmacji, motywacji i pozytywnego przekazu mogą być jeszcze bardziej zdołowane. Zwłaszcza, jeśli zaczną sobie uświadamiać, że nie są tak pozytywne jak inni, rozentuzjazmowaniu uczestnicy takich warsztatów,

Cenię w życiu przypadkowość. To ona sprawia, że zdarzają się rzeczy, których byśmy nie wybrali. Nie zawsze są one pozytywne, ale otwierają (czy też mogą otworzyć) wiele nowych możliwości. Przekaz książki Burkemana wydaje się bardzo podobny.

“Zobacz, co będzie się działo” – te słowa mogłyby być mottem całego podejścia do życia i pracy. To realistyczne przesłanie, bez mydlenia oczu. “Pogoń za pewnością blokuje poszukiwanie znaczenia”, argumentował Erich Fromm. “Niepewność jest właśnie tym warunkiem, który zmusza człowieka do wykazania się swoją siłą”. Niepewność jest miejscem, w którym dzieją się rzeczy.

Ładne to zdanie: “Niepewność jest miejscem, w którym dzieją się rzeczy”.

Muszę poważnie przemyśleć moją ideę, wydania czegoś w rodzaju antyporadnika. Chyba nie ma to sensu biznesowego. Czytelnicy kupią, zastanowią się i… już więcej nie będą kupować podobnych. Biznes, jest na poradnikach. Jak dowiedziałem się z książki Burkemana, w świecie wydawców poradników istnieje reguła osiemnastu miesięcy – osoba, która kupiła jakikolwiek poradnik, to najprawdopodobniej ktoś, kto w ciągu osiemnastu miesięcy kupił już inną książkę z tej kategorii. I oczywiście nie znalazł rozwiązania swoich problemów. Jak widać polski wydawca książki, nie powstrzymał się, żeby jednak w podtytule nie dodać słowa „poradnik”. 

[Photo by Tim Mossholder on Unsplash]

 

Szczęście, O. Burkeman

Szczęście. Poradnik dla pesymistów, Oliver Burkeman

Wyd.: Muza, 2017

Tłum.:  Katarzyna Mojkowska

2 komentarze do “Szczęście”

  1. Taa, myślałam o tym. O fanach poradników, sama takiego znam, którzy czytają kolejne i kolejne. A efektów nie widać. Jest kilka pozycji na rynku tyczących się tego zjawiska, np. Help me! lub „Wellmania”, tylko że one są pisane w dość luźny sposób, gdzie autorki opisują własne doświadczenia, a nie jest to jakaś naukowa wiedza. Przydałaby się taka pozycja, pokazująca jak ten cały biznes działa i i omawiająca psychologiczne mechanizmy, sprawiające, że ktoś jest podatny na tego typu narrację.
    Ps. coraz trudniejsze capcha na Twojej stronie XD

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *