Efekt obserwatora

Ludzie pytani o   sytuacje hipotetyczne zazwyczaj mówią, że będą mieli odwagę, by sprzeciwić się złym zachowaniom. W   rzeczywistości jednak w   obliczu takiego zdarzenia większości z   nas nie udaje się podjąć działań.

Gdy pod koniec lutego br. w centrum Warszawy doszło do brutalnej napaści i gwałtu na dwudziestopięcioletnią kobietę, przez media przetoczyła się dyskusja dotycząca powszechnej znieczulicy, braku odpowiedzialności i działania. Ze zwyczajowym w takich sytuacjach “coś jest nie tak z naszym społeczeństwem”. O tym, że nie jest to jakaś wyjątkowo charakterystyczna cecha możemy się przekonać czytając książkę Catherine Sanderson Efekt obserwatora. Psychologia odwagi i bezczynności.

Psycholożka próbuje wyjaśnić jakie są psychologiczne i neurologiczne podstawy naszej naturalnej ludzkiej skłonności do milczenia i zaniechania działań w obliczu złych zachowań. Pokazuje mnóstwo przykładów i sytuacji, w których “milcząca większość” sprawiała, że dochodziło do aktów przemocy. Próbuje przeanalizować jakie stoją za nami motywy, że przyzwalamy, nie chcemy się angażować, boimy się, czekamy na reakcję innych w obliczu zdarzeń, gdy “ktoś” powinien zareagować. Tego rodzaju dyskusje i badania prowadzone są w psychologii od wielu lat. Jednym z czynników wyzwalających była historia Kitty Genovese, zamordowanej w 1964 roku, gdy zaczęto zastanawiać się nad rozproszoną odpowiedzialnością oraz tytułowym efektem obserwatora. To i wiele innych wydarzeń sprawiły, że w sytuacjach, gdy dzieje się coś niebezpiecznego (np. wypadek na ulicy) powinniśmy jasno wyznaczać osoby, które powinny nam pomóc, zadzwonić pod numer alarmowy, zamiast wołać “niech ktoś mi pomoże”.

Jednym z powodów, dla których ludzie wstrzymują się z pomocą, w sytuacji gdy na przykład ktoś traci przytomność, jest przede wszystkim niewiedza o tym, w jaki sposób powinno się pomagać. Stąd ogromne znaczenie wszelkiego rodzaju kursów, warsztatów dotyczących pierwszej pomocy i zachowania w sytuacjach kryzysowych. W tym jednak wypadku nie wystarczy wyłącznie uczestnictwo w szkoleniu. Należałoby nieustannie odświeżać swoją wiedzę, żeby wdrożyć odpowiednie nawyki w sytuacji silnego stresu. Większość z nas takich nawyków nie posiada.

Praca Sanderson jest znacznie szersza, obejmuje również kwestie dotyczące tego, dlaczego zwykli, dobrzy ludzie popełniają niewielkie, a z czasem coraz większe niegodziwości. W życiu osobistym, zakładach pracy, pracując w instytucjach, wymagających lojalności. Autorka próbuje wyjaśnić nasz zrozumiały lęk przed ostracyzmem, karą za “ujawnienie tego co dzieje się w rodzinie” oraz poniesieniem kosztów społecznych oraz materialnych ujawnienia zaniedbań, nadużyć, czy niegodziwości.

Jak to się dzieje, że przestajemy reagować na przemoc, seksizm, rasizm, czy nieuczciwość?

Dopuszczenie się drobnych wykroczeń może ułatwiać angażowanie się w   te poważniejsze, ponieważ ludzie starają się usprawiedliwiać własne zachowania. Inne wyjaśnienie wskazuje, że początkowo ludzie dopuszczający się złych zachowań doświadczają nieprzyjemnego pobudzenia fizjologicznego – ponieważ wiedzą, że postępują niewłaściwie – ale z   czasem przystosowują się i   już tej reakcji nie odczuwają.

[…]

opowiadanie drobnych kłamstw znieczula nasze mózgi na negatywne emocje zazwyczaj towarzyszące robieniu czegoś, co – o   czym wiemy – jest złe. A   to z   kolei ułatwia niewłaściwe zachowania w   przyszłości.

Wielkie oszustwa księgowo-finansowe rozpoczynają się od drobnych błędów. Korupcja czy kłamstwa w polityce zaczynają się często od drobnych przeinaczeń, czy manipulacji. Z każdą kolejną chwilą jest już coraz łatwiej. Zwłaszcza, jeśli tłumaczymy sobie, że robimy to dla jakiejś wyższej idei w myśl zasady “cel uświęca środki”.

Bardzo dużo miejsca autorka poświęca temu, w jaki sposób zmieniać nasz świat dookoła. Jak sprawić, żebyśmy się nie bali zgłaszać nieprawidłowości, reagować na niesprawiedliwość, zwracać uwagę przełożonym. Tu mam ogromny problem, bo mam wrażenie jednak swego rodzaju idealizmu związanego z tym, że zmienia się model przywództwa w biznesie i korporacjach, na rzecz bardziej empatycznych, samokrytycznych i odpowiedzialnych szefów. Przypomniała mi się jedna z wypowiedzi w książce Przywództwo. Mity i prawda Jeffreya Pfeffera, że z jednej strony szeroko mówimy o społecznej odpowiedzialności, a z drugiej ci najbardziej skuteczni to przemocowcy nie przejmujący się opinią innych. Rozumiem, że idea promowana przez Sanders “dobro zwycięża, a zło zostanie wcześniej czy później ukarane” jest bardzo piękna, ale niestety świat nie zawsze idzie tą prostą ścieżką.

Ostatnia część książki dotyczy osób, które mają na tyle odwagi moralnej by (mimo ponoszenia kosztów) przeciwstawiać się nadużyciom, złu i przejawom przemocy. Na podstawie różnego rodzaju badań i analiz Sanderson szuka cech wspólnych lub wyróżniających tego rodzaju osoby i próbuje pokazać, że empatia nie jest czymś wyłącznie wrodzonym ale możemy ją trenować. I choć wiele rzeczy w tym wypadku jest cennych i wartościowych, znów mam wrażenie, że autorka skupiła się wyłącznie na tych sytuacjach “gdy dobro zwyciężyło”, nieco prześlizgując się nad tematem tych wszystkich, którzy ponieśli ogromne koszty w wyniku przeciwstawiania się systemowej przemocy lub zgłaszania nadużyć i być może postanowili w przyszłości nie nadstawiać karku. Mam wrażenie, że momentami książka stała się nierealnie idealistyczna. Oczywiście powinniśmy próbować zmieniać świat, ale nieco naiwna jest myśl o tym, że przełożeni staną się refleksyjni i samokrytyczni, że w wojsku czy policji da się przerwać zmowę milczenia, gdy pojawiają się nadużycia a my powiemy “hej nie wolno tak robić” (żeby, jak pisze sama autorka nie urazić osoby, której zwracamy uwagę).

[Zdjęcie: MART PRODUCTION]

Efekt obserwatora, C. Sanderson

Efekt obserwatora.  Psychologia odwagi i bezczynności, Catherine A. Sanderson

Wyd.: Wydawnictwo naukowe PWN, 2020

Tłum.:  Małgorzata Guzowska

2 komentarze do “Efekt obserwatora”

  1. Oczywiście, że tak. Ten efekt to nie żadna znieczulica, tylko zjawisko dawno poznane w psychologii. Ale za każdym razem podnosi się oczywiście larum o „postępującym zdziczeniu społeczeństwa”. Każdemu dobrze oceniać z perspektywy ciepłych kapci i postów w internecie, a warto by się było zastanowić najpierw, jak ja bym faktycznie zareagował/a.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *